List otwarty Władysława Motyki z Milówki na XII Rekolekcje Góralskie ZP w polemice do listu rodziny Tischnerów

                             Na manowcak ślebody

Hej, bracia Tiśnery

dejcie na strzymanie,

cóz z hyru o Józku

po w górak ostanie.

 Cymu Kazimierza Tischnera uwierajom Bratowe góralskie portki

           Kiedysi Kazimierz Tischner straśnie sie kwolił jako to jego Brat, śp. ks. profesor Józef Tischner przekozoł mu swoje góralskie odziynie i bukowe portki, coby w nik chodziył i Jego górolskom spuścizne pielyngnowoł. By syćka wiedzieli, ze ón, Ksiondz Profesor cuł sie prowdziwie górolem, a nie ino górolskim filozofem. Nie wiym kielo razy Kazimerz bukowe portki oblók, nale w mediak widno, ze barz pasuje mu garnitur, ceperskie ubranie, a nie ubiór Brata. Kiek przecytoł jakom bombe odpoliła rodzina Tischnerów skróny XII Górolskik Rekolecyi Zwionzku Podhalan, tok sie utwierdził w przekonaniu, ze te górolskie portki Ksiyndza Profesora uwierajom nie ino Kazimiyrza, nale cheba całom rodzine Tischnerów.

List otwarty, ftory Tischnerowie wystosowali do Zwionzku Podhalan, nie spomino słowym o tym, ze inksy zyciorys by dzisiok pisali, kieby Józek nie znaloz w Zwioznku prowdziwyk kamaratów, ftorzy mu niejedyn filozocny problem objaśnili i ocy otwarli na górolskom ślebode. Cy telo ludzi dzisiok spominałoby Ksiyndza Profesora kieby ino w ceperskim ubranku brylowoł w mediak, bez góralskiego ubioru i górolskiyj gwary? Górol filozof to była nolepso recepta na medialny sukces. Kie rodzina kce mieć Brata ino dlo siebie, niekze opatentuje, ze ks. profesor Józef Tischner to nie dobro góralskie i narodowe, ino dobro rodziny. I bedzie świynty spokój. W Łopuśnej poodwołujom syćkie spotkania, posiady ku ćci i nie wiym co zrobiom z Tischnerówką” ? W Ludźmiyrzu nie bedzie juz przeglądów poezji jego imienia, bo kieby jakisi poeta napisoł cosi niepoprawne politycnego , to rodzina musiałaby konkurs odwołać . Wytycom na przykład Drózki Tiśnera i bedom pilnować, cy ktosi nie chodzi na skos abo nie skrynco w prawo, wolno byłoby za to skryncać w lewo, tu juz bez zodnyk ogranicyń. Niekze, zbójeckie prawo rodziny.

I dołbyk rodzinie Tischnerów pewnie spokój, jedyn list mniyj cy wiyncyj, cóz za róźnica. Nale takiyj arogancyi i pokazu uconej ciasnoty tok downo, downo nie cytoł i nie widzioł. To mie okropnie interesuje i to trza musowo wyjaśnić - cymu rodzina wtrynio swoje trzi grose nie w swoje sprawy i jes tako okropnie zaniepokojono, co Zwionzek Podhalan robi i ś kim trzymo śtame. Powołujonc sie „na ducha dialogu i otwartości uosabianego przez ks. Józefa Tischnera”, z grubej ruły atakuje z imiynia i nazwiska co niektóryk „prelegentów” rekolekcyi.

    Kontrowersyjni „prelegenci”

           Bracio Ksiyndza Profesora i ty bratanku! Powiydzciez nom prostym górolom, co wos tak świyrzbiały rynce przy pisaniu tego listu. Bo nie jes to list ani japostolski, krześcijański, ani ksiynzowski, profesorski, ino taki nienawistny. Kie bedziecie kcieli cosi nom górolom przekozać, przezegnojcie sie, pote proście Ducha Świyntego o dar mondrości i spomnijcie swoigo Brata, coby ón napisoł do góroli. Myślym, ze nie sukołby zwady ino dialogu i słuchołby co drugim w sercu i dusy gro. Coście napisali i jako se s tym poradzicie to waso sprawa i was problem. Górolska gaździna pedziałaby krótko: telo w wos buty i zapiekłości, co raty przeraty. Górole wiedzom, ze w zyciu nieroz trza cymsi po rzyci dostać, nale płynie z tego takie dobro, ze kie rzyć kwardso to i dusa hardzieje. Nie nóm krzywdeście wyrzóndzili, nale swoimu Bratu co zawse zawse sanował góroli i som im przybacowoł „Kieby nie Wy, to by mnie nie było”.

I my puscomy mimo usu, co sie nos tycy. Nale ni mogymy przymykać oka na to, jako sie odnosicie do Braci Ksiyndza Profesora w kapłaństwie. Miyjcie kapke pokory i łosotojcie sie, kie jesce mocie cas. Wase słowa nie licujom z honorem Ksiyndza Profesora.Pewnie godo do wos: Marian, Kazek, ogarnijcie sie, dyć nie takie nauki braliście ode mnie. Nienawiść i furia z jakom atakujecie Jegomościów Ksiynzy, to nie jes ino kwestyja poglondów, to jes kwestia natury cłeka. I spytojcie samyk siebie, cy my, chłopy niemłode, juz kapke ździadziałe jakby napisoł poeta, momy jesce w nuku kapke górolskiego honoru i kultury, cy juz nos do reśty zezarła gangryna.

Poparcie łostomili, kto tez i za co tak podpod rodzinie Tischnerów? Wszyscy bez wyjątku to współbracia w kapłaństwie ks. profesora Józefa Tischnera, naukowcy i wykładowcy na tej samej Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.

           Ksiądz Arcybiskup prof. dr hab. Marek Jędraszewski Metropolita Krakowski – teolog, filozof, zwolennik „filozofii dialogu” – zarzucają mu brak dialogu z ludźmi inaczej myślącymi i piętnowanie wrogów (osoby LGBT, single i singielki). W połowie lat 80-tych XX wieku na zaproszenie ks. prof. Józefa Tischnera prowadził w Krakowie wykład monograficzny poświecony „Cahiers pour une morale” Jean-Palula Sartre’a. W 1991 r. habilitował się na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie na podstawie pracy poświęconej Emmanuelowi Levinasowi i Jean-Paul Sartre’owi. 

Ciekawy jest fragment wywiadu, jakiego Ksiądz Arcybiskup udzielił tygodnikowi Gość Niedzielny (nr 52/25.12.2016):

„- Czy Ks. Arcybiskup zetknął się z ks. Józefem Tischnerem podczas swojej naukowej pracy? Dla wielu Ksiądz Arcybiskup jest zaprzeczeniem jego stylu.

- Odesłałbym do mojej habilitacji, poświęconej Levinasowi i Sartrowi. Tischner napisał w recenzji, że tę pracę powinni przeczytać nie tylko profesjonalni filozofowie, ale politycy i dziennikarze. Dlatego, że pokazany jest w niej istotny spór o człowieka, który toczył się w połowie XX wieku. Antropologia Sartre’a była w wyraźnej opozycji do Levinasa. Dla Sartre’a nie było czegoś takiego jak natura ludzka, nie ma mowy o świecie trwałych i niezmiennych wartości, w konsekwencji człowiek tworzy sam siebie, tak jak chce. Dla Levinasa Europa to Ateny i Biblia. Według niego prawdziwa wizja człowieka wypływa z tych dwóch źródeł.

- Gdyby ks. Tischner żył, pewnie ucieszyłby się nominacją Księdza Arcybiskupa, przynamniej możliwością rozmowy. Taki dialog byłby czymś fascynującym.

- Czy Tischner by się ucieszył, tego nie wiem. (uśmiech) Choć zważywszy na osobistą życzliwość, jaką mnie darzył, ośmielam się wyrazić nadzieję, że tak. W 1998 roku ukazała się jego książka z dziedziny antropologii, w której pisał we wstępie, ze w ostatnich latach dał się ponieść pewnemu nurtowi, mniej lub bardziej politycznemu. Zdawał sobie sprawę, że w pewnym momencie przestał być tylko filozofem, a związał się ze środowiskiem o bardzo określonych opcjach. Na przełomie lat 80. I 90. nie było to jeszcze tak klarowne, jak widzimy dzisiaj.

Ks. profesor Andrzej Zwoliński - profesor nauk teologicznych, socjolog i sektolog, kierownik Katedry Katolickiej Nauki Społecznej w Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Autor ponad 100 dzieł z zakresu teologii i socjologii, sektologii, historii idei, katolickiej nauki społecznej, etyki życia gospodarczego, manipulacji społecznych i religioznawstwa. W okresie PRL, w latach 80-tych był wikarym w Krakowie, później przeniesiony do Rabki-Zdroju, organizował tam rekolekcje historyczne dla młodzieży oraz Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej. Zaangażowany w działalność niepodległościową, od lat 90-tych XX wieku pracownik naukowy PAT w Krakowie. Zarzucają mu Tischnerowie m.in. uproszczoną wizję współczesności, przepełnioną niechęcią do wszystkiego, co nie jest nominalnie katolickie.

Ks. dr hab. Dariusz Oko - teolog, filozof, od 1992 r. pracownik naukowy Papieskiej Akademii Teologicznej, obecnie Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie. Publicysta, znawca ideologii gender i nihilizmu, duszpasterz lekarzy archidiecezji krakowskiej. Zarzuty do „prelegenta”, że „wznieca nienawiść do osób homoseksualnych, a jego ideologiczna batalia przeciw „genderyzmowi” nosi znamiona obsesji”.

Tak to w poru zdaniak – po jednym, po dwa na „prelegenta”, rodzina podsumowała dorobek naukowy, duszpasterski i społeczny tyk wybitnyk Kapłanów. Z tego zestawiynio wychodzi nom kluc, jakim posługujom sie autorzy listu. Bijom bez opamiyntanio w kapłanów Archidiecezji Krakowskiej, cyli tej, której kapłanem był tyz ks. Józef Tischner. Kapłani, obiekty ik ataku, to zarazem wybitne autorytety naukowe i profesorowie tej samej uczelni, której wykładowcom był ks. prof. Józef Tischner. To wskazuje, cymu słuzy tyn list. Rekolekcyje góralskie som tu jes ino dogodnym pretekstem, by zaatakować na całej linii tyk, co kwardo stojom na gruncie katolickiej ortodoksyji. Ze do takij roboty dali sie najońć, to nie dziwota, bo wsyndy widno, kany i z kim sie Tischnerowie pokazujom. Nale to nie znacy, ze ik Brat ksiądz Profesor ze swoimi poglądami i refleksjami przed śmierzciom, byłby dzisiok apologetom dewiacji i totalnego liberalizmu.

Jaze dziwy bierom, ze nie oberwało sie tys Jegomościowi Ksiyndzu Władysławowi Zązlowi, co kapelanowł Zwionzkowi Podhalan pospołu z Ksiyndzym Tischnerem dwajścia roków (1981-2000). Moze rodzina Tischnerów mo w pamiynci, ze Józek zawse godoł: „Wiys Władek, ty i jo to my tacy oba noprowde”. I dali jegomościowi spokój, bo sie pomiarkowali, ze nie wiadomo coby sie dzioło, kieby im sie Władysłow ciupagom odwinon.

Nale, nie ciesmy sie. Oberwało sie za to młodsymu kapelanowi, ks. Janowi Gackowi. I tu juz ślepota autorów siyngnyła dna. Nie wozne, cy młody cy stary, pieremy równo, po gymbie, po ocak, jako popadnie. I ks. kapelan Jasiu musi to przyjonć ze spokojym i honorym, choć pewnie i z bólym. Bo pokoźcie mi takiego drugiego Jegomościa, ftory z takom estymom odnosi sie do postaci Ksiyndza Profesora i udatnie potrafi go przywołać w obyciu, humorze i na kozaniu. Nale moze rodzina nie wiy o tym, abo nie kce wiedzieć.

Nie tropcie sie Ksiynze kapelanie, bo co dobre zawse na wiyrch wypłynie. I obyście z humorym na to syćko poźreli, przyboćcie se, jakoście jechali na pogrzyb Ksiyndza Profesora do Łopuśnej w cyrwcu 2000 r. Byliście naonczas wikarym w Kameśnicy na Żywieccyźnie u ks. Władka Zązla i trza było przejechać jakiesi 150 kilometrów. W Lasie, na granicy województw śląskiego i małopolskiego, ka sie do kapke na pedoł nacisnonć, zatrzymała wos policja. Tłomacycie im, ze jedziecie na pogrzyb Ksiyndza Profesora, musicie być na cas i broń Boze nie spóźnić sie. Kie wos legitymujom, obziyrocie sie wkoło i nogle pytocie: Panowie policjanci, a tego waryjota, co tak pruje do nos, to nie zatrzymocie. Zatrzymali. Kontrola sybkości, dokumenty do kontroli. Z auta wysiado ks. Władysław Zązel, a ks. Jasiu woło do policjantów: Jezusicku, dyć to mój ksiądz probosc! Panowie, zróbmy tak: wy powiycie kozani, a jo dom co łaska! I tako zrobili. Dojechali i ostatniom przysługe Ksiyndzu Profesorowi oddali. Góroli wtedy w Łopuśnej było moc, na i ceprów i niepilców tyz niemało. Kie sie patrzy na te stare fotografije, takiego zgromadzynio Łopuśna ni miała.

Na manowcak ślebody

Cy Ks. Profesor, kieby zył, byłby dzisiok na Górolskik Rekolekcjak Zwionzku Podhalan? Tak by se to poukladoł i nawet helikopter wynajon, coby wpaść do swoij Łopuśnej i z górolami musowo sie spotkać. Miołby, tak myślym zrewidowany poglónd na liberalnom demokracje i blizsy byłby katolickiej ortodoksyi.

I pewnie ukwalołby z rekolekcjonistami co pedzieć tym, co teroz, po tym liście, takie bujdy i hejty łozsyłajom po internetak i plujom na góroli i na Zwionzek Podhalan. Śmiychu było tyz co niemiara, kieby syćka pospołu komentowali co ciekawse wpisy. Nale zgrzytanio tyz by nie chybiało.

Myślym, ze byłaby to nie ino debata cy dialog, nale organizatorzy zainscynizowali by śtuke, na przykład takom: „Jako to Ksiondz Profesor Kościół katolicki reformowoł i raptym sie na tomizm nawróciył i nauki św. Tomasza z Akwinu warunkowo przyjon.” No abo takiy widowisko; „O prowokacyi, jako to ks. Józef Tischner mioł zostać patronem ruchu LGBT i reakcji góroli, ftorzy z Wandom Czubernatowom sprawe dokumyntnie obśmioli”.

Cheba rok po śmiyrzci Ksiyndza Profesora, po spominkowyk posiadak, ktosi napisoł, ze kozdy mo swojego Tischnera. I myślym, ze jes w tym kapke prowdy. Kozdy znońdzie w jego ksionzkak cosi na poparcie swoik racji. Ksiondz Profesor cynsto pisoł, ze nojwoźniyjso na świecie jest wolność - śleboda. Wolnym jest tyn, kto jest dobry. Nale nie kozdy jes dobry i nie kozdy se daje rade ze swojom ślebodom, bo ta go przerosto. Radom na to miałaby być drugo osoba dano tyj piyrsej do dialogu. Ino pojawioł sie nowy problem cy tyn piyrsy bedzie mioł uznaniy tej drugiyj. Dzisiok widno, ze tego dialogu i zrozumiynio coroz mniyj i coroz mniyj ślebody. Cłek okazuje sie słaby i nie jes taki mocarny jakim by go kcieli widzieć filozofowie, równy Bogu. Jes jedna rada, cas sie wrócić do źródła, do Boga, w nim jedyno droga, prowda i zycie.

No i cóz łostomili? Co powiycie na to syćko. Jakie nauki z tego zdarzynio powyciongomy. Momy to syćka do przemyślynio, mo cały Zwionzek Podhalan. Musom ludzie wiedzieć, ze nie bedom prać w Zwionzek jak w turecki bynbyn. Trza nom nie dryfować, ino iś ku górze, tam naso nadzieja i prowdziwo śleboda.

Zatonie zatonie piórecko na wodzie,

ale nie zaginie nuta o ślebodzie!

Władysław Motyka

Honorowy Członek ZP

Milówka, 20 listopada RP 2020

 

Zdjęcie: logo XII Rekolekcje Góralskich Związku Podhalan w Polsce im. Św. Jana Pawła II "Scynsno i niescynsno śleboda" z dnia 20-22.11.2020 AD w Łopusznej, RP 2020.